Na dzień dziecka klasy 4 wybrały się na całodniową wycieczkę. Udało się odwiedzić kilka ważnych miejsc w stolicy Podlasia.
Pierwszym miejscem, które zwiedzaliśmy był Pałac Branickich. Ma on certyfikat Tripadvisor (największy na świecie internetowy serwis turystyczny), jest naszą dumą i pierwszym miejscem, które w Białymstoku trzeba zobaczyć. Prawdziwa ikona miasta, perła baroku, legenda! Biorąc pod uwagę rozmiary zniszczeń wojennych cudem zachował się cały układ rezydencji od bramy przez dziedzińce, a na tyłach pałacu mamy iście bajeczne ogrody.
Początki Pałacu sięgają XVI wieku, kiedy pałac był murowanym zamkiem w stylu gotycko-renesansowym. Został zbudowany przez królewskiego architekta Hioba Bretfusa, na zamówienie ówczesnych właścicieli Białegostoku, rodzinę Wiesiołowskich. Posiadał on dwie kondygnacje, a walorów obronnych dodawała fosa oraz umocnienia ziemne.
Od XVII wieku zamek stał się siedzibą rodu Branickich herbu Gryf. Pod panowaniem nowych właścicieli zamek transformował. Stefan Mikołaj Branicki polecił przekształcić zamek Wiesiołowskich w barokową rezydencję. To wtedy budowla przeżywała największy rozkwit. Jak wiadomo, takie inwestycje bywają dość czasochłonne, dlatego nie dziwi fakt, że przebudowę kontynuował jeszcze jego syn, Jan Klemens Branicki i to przez półwiecze. Pałac całkowicie zmienił swoje oblicze. Ale warto było czekać, ponieważ zarówno pałac, jak i otaczające go ogrody tak zachwycały, że bardzo szybko okrzyknięto je Wersalem Podlasia, Polski, jak również i Północy. Po śmierci Jana Klemensa Branickiego i upadku Rzeczpospolitej, zamek trafił w ręce cara Rosji Aleksandra I. Miał stać się letnią rezydencją carów. Niestety, w czasach zaboru rosyjskiego, pałac został doszczętnie rozgrabiony z wyposażenia. Drzewa i krzewy wywieziono do innych carskich rezydencji, natomiast ponad dwie setki rzeźb z ogrodu trafiło do Petersburga. Również mocno ucierpiał sam budynek. I tak, ukazem carskim, po adaptacji rezydencji, założono tu Instytut Dobrze Urodzonych Panien. Jednak to, co najgorsze, dopiero przybyło w 1944, gdy pałac został w 70 procentach zburzony przez wycofujących się Niemców.
Pałac odbudowano w latach 1946-60. Prace miały na celu przywrócenie stanu z XVIII wieku. Niestety pośpieszne działania nie pozwoliły należycie przygotować się do rekonstrukcji pałacu, dlatego też otworzone wnętrza nie są szczególnie wierne. Od końca II wojny światowej w Pałacu mieściła się Akademia Medyczna, a obecnie Uniwersytet Medyczny w Białymstoku.
W prawym skrzydle pałacu znajduje się Muzeum Historii Medycyny i Farmacji. Tam zatrzymaliśmy się najdłużej. Muzeum przedstawia eksponaty związane z aptekarstwem i medycyną na Podlasiu. W poszczególnych pokojach mogliśmy pod opieką przewodnika obejrzeć jak wyglądały narzędzia i gabinety lekarzy specjalistów z dawnych lat XVIII-XX w. (laryngologa, chirurga, stomatologa, itp.).
Udało nam się wykonać własnoręcznie mydła, które zabraliśmy na pamiątkę. Pod okiem specjalistów farmacji powstały ciekawe, pod względem zapachów jak i wyglądu środki czystości. Zabawa była wspaniała. Nie obyło się bez zakupu ciekawych pamiątek.
Drugim miejscem, które udało nam się odwiedzić- szczególnie ciekawym dla klasy piłkarskiej, był Miejski Stadion Jagiellonii. Mogliśmy zwiedzić niesamowite miejsca, do których zwykły kibic nie ma wstępu. Mogliśmy zobaczyć galerię zdjęć z budowy Stadionu Miejskiego w Białymstoku, galerię zdjęć i medali z najważniejszych wydarzeń ostatnich lat Jagiellonii Białystok. Ciekawa była galeria sław prezentująca wystawę koszulek oraz pamiątek Tomasza Frankowskiego. Zwiedziliśmy szatnię zawodniczą Reprezentacji Polski w strefie gości. Miło było rozsiąść się w fotelach szatni zawodniczej gospodarzy przygotowaną przez klub Jagiellonia Białystok. Mieliśmy możliwość wejścia na boisko tunelem, którym piłkarze wychodzą na mecz czy krótkiego relaksu na ławkach rezerwowych. Szczególnym zainteresowaniem wśród nas cieszyła się sala konferencyjna. Nie jeden z nas zasiadł za mikrofonem i był gotowy na udzielanie wywiadu jak zawodnicy Jagiellonii. Bardzo ciekawe doświadczenie.
Następnie udaliśmy się na naukowe szaleństwa w Epicentrum. Znaleźliśmy się w niesamowitym miejscu. Wystawa Główna, która była do naszej dyspozycji obejmuje powierzchnię 2 670 m2, czyli tyle, ile 50 klas szkolnych. Na jej terenie znajduje się niemal 100 stanowisk doświadczalnych. Nie ma tam ustalonych tras zwiedzania, dzięki czemu każdy mógł samodzielnie decydować, jaką ścieżką i w jakim tempie będzie się poruszał. Wystawa obejmuje kilkanaście obszarów tematycznych i 3 laboratoria. Znajdują się tam stanowiska z dziedzin takich jak: optyka, transport, telekomunikacja, medycyna, automatyka, robotyka, mechanika oraz wiele innych. Każdy z nas znalazł coś wyjątkowego dla siebie. Niektórzy nawet wracali w najciekawsze stanowiska po kilka razy. Udało się nawet wysłać wiadomość alfabetem Morsa do mamy: „Jest super”.
Na koniec, po takich wrażeniach intelektualnych, naukowych koniecznie było dodać coś dla ciała. Obiad kończący naszą wizytę w Białymstoku zjedliśmy w restauracji Pieprz i Wanilia. Z pełnymi żołądkami, pełną głową wiedzy i wspaniałymi doświadczeniami wróciliśmy do Ełku. Pozostaje tylko czekać na kolejny wyjazd. W naszym regionie jest jeszcze wiele ciekawych do odkrywania miejsc, które na nas czekają.